sobota, 8 lipca 2017

asertywność


Według danych szacunkowych, poza granicami kraju żyje około 21 milionów Polaków. Niewielu z nich uciekało przed wojną i prześladowaniami, zdecydowana większość przed biedą. Sporo też, choć nie wiodło im się tutaj źle, wyjechało szukać lepszych miejsc do życia. Dziś, mimo tego, że nadal emigrujemy, wielu ludziom to właśnie nasz kraj wydaje się być oazą spokoju, wolności i dobrobytu i właśnie tutaj chcieliby poszukać szczęścia. Tyle, że my, choć niemal każdy ma w rodzinie kogoś, kto korzysta z gościnności innych narodów, nie chcemy widzieć u siebie nie tylko ludzi szukających lepszego życia, ale także tych, którzy nie mają dokąd wrócić… Nikogo.

Od kilkunastu lat należymy do Unii Europejskiej. Podatnicy z zachodu i południa, w geście solidarności, przekazali nam nie w formie pożyczki, a darowizny(!), olbrzymie sumy na podniesienie poziomu naszego życia, przyśpieszenie rozwoju cywilizacyjnego. Dotują nam rolników, nowe technologie i nowe miejsca pracy. Budują drogi, oczyszczalnie, szkoły, szpitale, nawet muzea. Czego oczekują w zamian? Niewiele, mamy nie przejadać ich pieniędzy (co nam się lepiej udaje niż np. Grekom) i dzięki nim rosnąć, ekonomicznie i cywilizacyjnie wzmacniać siłę całej Unii. Ledwo minęło dziesięć lat naszego członkostwa, a zamiast filarem staliśmy się jedną z głównych sił odśrodkowych, podważających podstawowe wartości stojące u jej podstaw. Tym co może najbardziej zaskakiwać jest to, że to właśnie my najsilniej uderzyliśmy w ideę solidarności! Kiedy pojawił się pierwszy duży problem - wojny i zawirowania polityczne blisko granic Unii; kiedy wielka fala imigrantów zalała południe Europy; kiedy większość państw członkowskich, mniej lub bardziej niechętnie, zgodziła się przyjąć część tego ciężaru na siebie - my odmówiliśmy! Z kolebki solidarności staliśmy się dziś wzorem asertywności.

Ostatnio większość z nas postawiła sprawę jasno. Jeżeli dalej Unia Europejska będzie naciskać, byśmy tym razem my pomogli innym w potrzebie, to prędzej wystąpimy z Unii niż się ugniemy. Tacy jesteśmy twardzi. Brawo my! Tylko proszę droga większości, nie zdziw się, nie wyrażaj oburzenia, nie mów o zawodzie, a nawet zdradzie, jak, kiedy już z całą mocą rozpali się konflikt za naszą wschodnią granicą, reszta Europy zostawi nas samych sobie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz