Dotarło do mnie, że nawet najokrutniejsze tortury i śmierć, na które wynaturzony, seryjny morderca zdaje się w oczywisty sposób zasługiwać, mogą okazać się nie karą, a nagrodą. Co począć, gdy okaże się sadomasochistą? Ty go w słusznym gniewie „karcisz”, sam być może przy tym cierpiąc, a na pewno niebezpiecznie się do niego upodobniając, a on tu jęczy z rozkoszy???
Zawziąć się i ostrożnie, by za wcześnie nie posłać go w niebyt, metodycznie szukać tego co mu jednak sprawi przykrość?
A może ukarać paraliżem? Raz na zawsze odbierając władzę nad własnym ciałem, a co za tym idzie możliwość zadawania bólu nawet sobie, do końca życia skazać na obserwowanie szczęście tych, których nie zdołał i nigdy już nie będzie mógł skrzywdzić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz