czwartek, 5 stycznia 2017

Kariera Mateusza Kijowskiego

Staram się nie oceniać ludzi na podstawie pojedynczych informacji:
- czy to o jednostkowym sukcesie, np. staniu się z dnia na dzień jednym z liderów opozycji, dzięki założeniu w odpowiednim momencie grupy na FB o, jak się okazało, wyjątkowo nośnej nazwie.
- czy to o pojedynczej plamie niepłacenia alimentów.
Jednak, gdy zasługa ma nieco przypadkowy charakter, a do jednej plamy na życiorysie dołącza kolejna (faktury), oceny zaczynają się już formować mimochodem. By i tak nie być pochopnym postanowiłem jeszcze przeczytać CV Mateusza Kijowskiego, jakie on sam lub życzliwi umieścili w Wikipedii. Informacje nadal mam niepełne, nie znam Pana Mateusza osobiście, nie wiem też nic o tym, jaki splot okoliczności doprowadził do konieczności i niemożności płacenia alimentów, ani nie posiadam głębszej wiedzy o usługach, które świadczyła jego firma dla KOD-u. Być może obraz, jaki się wyłania jest fałszywy i krzywdzący. Jeżeli tak jest, myślę, że Pan Mateusz będzie w stanie oczyścić się ze wszelkich stawianych mu zarzutów.

Nie feruję wyroków, nadal mam nadzieję, że Kijowski jest dobrym i wartościowym człowiekiem. Mam jedynie rosnące wątpliwości odnośnie tego, czy może być nim ktoś, kto jednocześnie założył rodzinę, począł wiele dzieci, następnie, niezależnie od winy żony, nie potrafił zapanować nad jej rozkładem przynajmniej do czasu dorośnięcia dzieci. Musiał być najpierw sądownie zmuszony do świadczenia alimentów, a potem i tak tego nie robił. Już same alimenty rzucają na człowieka niejedno złe światło, a niewywiązywanie się z tego obowiązku razi już niczym reflektor.
Start do działalności społecznopolitycznej z takim bagażem jeszcze nikogo nie przekreślają. Powiedzmy, mamy do pokonania dłuższą drogę. Musimy się bardziej postarać, udowodnić sobie i innym, że błędy przeszłości można naprawić (czy Kijowski spłacił już długi?), a następnie wyjść na plus długą organiczną pracą dla dobra ogółu. Możemy jednak zastanawiać się, czy już na poziomie przywództwa dużych organizacji nie należałoby mieć nieszlakowanej opinii.

Tymczasem Kijowski najpierw wystartował do roli przywódcy nic jeszcze nie naprawiając, niczym wielkim się nie wykazując, opierając się na farcie kojarzącym się z "Karierą Nikodema Dyzmy", a następnie uwikłał się w, delikatnie mówiąc, niejasne rozliczenia własnej firmy z organizacją społeczną, której jest współzałożycielem. I tu istotne jest nie tylko to, czy te pieniądze rzeczywiście, po stawkach rynkowych, uczciwie zarobił, co już na podstawie dostępnych informacji wydaje się mało prawdopodobne, ale także to, że jako przywódca organizacji społecznej nie powinien jej oferować żadnych odpłatnych usług. Coś takiego godzi w standardy etyczne, budzi zbyt wiele wątpliwości, jest łatwym celem do ataków, zwyczajnie nie wypada tak działać...
Rozumiem, że Pan Mateusz Kijowski potrzebuje zarabiać (nie tylko na alimenty) i rozumiem, że przed powstaniem KOD-u miał z tym trudność. I jest dla mnie zrozumiałe, że w swojej aktywności w KOD-zie widział nie tylko szansę na szansę na zrobienie czegoś dobrego dla ogółu, ale także na poprawę swojej sytuacji życiowej. Ale czy koniecznie musiał ją poprawiać w ten sposób? Czy musiał iść na łatwiznę sięgania po składki członków w ten właśnie sposób? Czy nie mógł tego zrobić uczciwie pytając członków, czy z racji reprezentowania KOD-u w pełnym wymiarze czasu pracy nie powinien pobierać zwyczajnej pensji? A jeżeli KOD nie angażuje go w pełnym wymiarze, to czy na prawdę nie było szansy by którykolwiek z popierających KOD przedsiębiorców dostrzegając w Kijowskim sensownego, operatywnego i pracowitego człowieka zatrudnił go u siebie?
Każde z tych dwóch rozwiązań byłoby uczciwe i nie powodowało nagonki na KOD i jego przywódcę.

Ciekaw jestem, jak rozwinie się sytuacja. Czy Kijowski sam postanowi usunąć się w cień i nie szkodzić więcej swojemu kolejnemu "dziecku", czy będzie ciągnął w dół cały KOD? No i sam KOD, czy pozbawi przywództwa skompromitowanego działacza, czy będzie przy nim trwał aż do smutnego końca?

A może Kijowski zarejestrował nazwę i znak KOD-u i posiada do niego prawa autorskie? Jeżeli tak, to sytuacja i tak nie jest bez wyjścia. Nazwa nie do końca oddaje sens i działania organizacji, bo przecież PIS posiada demokratyczny mandat do realizowania swoich celów (i poparcie społeczne na zbliżonym poziomie do tego z dnia wyborów). Czy nie lepiej by było już bez Kijowskiego bronić Wolności?

coś jeszcze w podobnym temacie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz