Siada koło mnie córka i pyta:
- Tato, a co by było, gdybym przyprowadziła czarnego chłopaka?
Niestety w tym momencie nic nie piłem, więc nie mogłem zyskać na czasie teatralnie się krztusząc.
Zerkam szybko. Nie wygląda na spiętą. Aha, teoretyzujemy.
Którą taśmę, którą taśmę? Może: „czy odrobiłaś...”. Nie no, nie będę taki. Próbuję zebrać myśli. Czy te pytania muszą padać zawsze, kiedy ledwo żyję?
- Wiesz, gdybyś przyprowadziła białego…
Białego? Spojrzałem na swoje dłonie. Jakiego białego?
- Gdybyś przyprowadziła różowego chłopca, też bym się nie ucieszył.
Pytające spojrzenie.
- Ojcowie w ogóle rzadko się cieszą, gdy ich córki przyprowadzają chłopców. I nie chodzi o to, że nie ma na świecie takiego, co by spełnił moje wymagania. Po prostu zawsze będę się zastanawiał, czy to na pewno jest dobry człowiek i czy cię nie skrzywdzi.
„Cienias.” Widzę to w jej oczach. „Ten znowu się boi.”
Tak, posiadanie dzieci raz na zawsze zmieniło moje spojrzenie na świat. Nagle przestał być przestrzenią do radosnej eksploracji, a stał się się labiryntem pułapek czyhających na zdrowie i życie moich „serduszek”. Najpierw zacząłem zauważać, że w moim domu istnieją kanty, a potem już poleciało. Wszędzie i we wszystkim dostrzegam zagrożenia.
- Ale, chociaż mi i mamie bardzo podobają się mali Mulaci…
I znowu to piorunujące spojrzenie. Tak, ona chciała zbadać, czy, mimo deklaracji, na pewno nie jestem rasistą, „a ten od razu o dzieciach”. Niewyobrażalnie odległa perspektywa? Ta, odległa. Dystans, coś jak pomiędzy twoim zaangażowaniem, a jego determinacją. Ale milczę. Zawsze, kiedy powiem, że wiem o czym myślą i czego chcą od dziewczyn chłopcy, słyszę, że patrzę na wszystkich własną miarą...
- … zdecydowanie wolałbym, żeby twój chłopak miał ten sam kolor skóry, co ty.
„Ha, a więc jednak!”. Co teraz w niej góruje? Tryumf, złość, rozczarowanie czy…
- Tato, naprawdę?
- Tak, i zanim się spakujesz i wyprowadzisz, pozwól, że ci wytłumaczę. Nie uważam, że Czarni czy Żółci, jakkolwiek różniący się od nas wyglądem ludzie, są w jakikolwiek sposób gorsi od... Różowych. W związku z kimś takim, zdecydowanie mogłabyś odnaleźć szczęście, a odkrywanie różnic kulturowych mogłoby stać się nieustającą, wspaniałą przygodą. Mogłoby też stać się gehenną. To zależałoby przede wszystkim od waszych charakterów i zdolności do kompromisu.
- To czemu jesteś przeciw?
- Od razu przeciw. Mówię co bym wolał, ale przecież nie będę wybierał za ciebie.
- To dlaczego byś wolał białego?
- Równie dobrze, mogłoby się okazać, że zakochawszy się w sąsiedzie, po jakimś czasie zaczęłabyś zastanawiać się, czy gościu jednak nie jest kosmitą, a z kimś z drugiego końca świata dogadywałabyś się, jakbyście znali się od piaskownicy. To, co prawda, jest mniej prawdopodobne, ale jak najbardziej możliwe.
Już przewraca oczami, a tu się szykuje dłuższa przemowa. Jak się nie streszczę, to zaraz odpłynie. Tylko czy potrafię?
- Wiesz, ja się boję o ciebie, jak zimą po zmroku wracasz ze szkoły. W dzień boję się zresztą też, czy nikt cię nie przejedzie. Gdy wychodzisz wieczorem ze znajomymi, gdy idziesz na imprezę, zawsze boję się, czy nic złego cię nie spotka. Gdy będziesz miała chłopaka, będę miał przynajmniej wrażenie, być może złudne, że w takich sytuacjach jesteś bezpieczniejsza, pod czyjąś opieką. Jednak, w tym kraju, człowiek o innym kolorze skóry, działa na wielu ludzi jak płachta na byka. Taki chłopak, nie wiem jak by był opiekuńczy i odpowiedzialny, samym swoim wyglądem, prowadząc normalne życie nastolatka, chodząc z tobą w miejsca i w godzinach, o których istnieniu ja już dawno zapomniałem, nieustannie ściągałby zagrożenie na was oboje. A to przecież nie wszystko. Gdyby pochodził z kraju, w którym kobiety nie mają głosu, bardzo bym się bał, że prędzej czy później zacząłby cię traktować nie jak partnera, tylko swoją własność. Oczywiście Polak, Europejczyk, w ogóle „Różowy” też mógłby mieć na to zakusy, to się zdarza, ale tu jednak nie jest to normą i otoczenie, my, a także państwo stanęłoby po twojej stronie. Gdybyś jednak wyjechała do jego kraju… Oczywiście, mógłby być to człowiek, którego byś pokochała także dlatego, jak bardzo jego poglądy i zachowanie odstają od tradycji, z których się wywodzi. Tak jak nasza rodzina odstaje od stereotypu Polaka-katolika. Tylko, musisz pamiętać, że teraz masz tylko okazjonalne nieprzyjemności z racji swoich poglądów. Nie masz ich wypisanych na twarzy. Sama decydujesz kiedy, z kim i w jakiej sytuacji je ujawniasz. W parze z kimś o innym kolorze skóry, nie miałabyś już takiego komfortu. Możesz oczywiście postawić się światu i za cel życiowy obrać walkę z uprzedzeniami. I ja bym cię w tym z całych sił wspierał. Tyle że, równocześnie, bardzo bym się bał, że na takiej drodze spotka cię coś złego. A tego, jako Twój...
Siedzieliśmy razem na kanapie. Gdy mówiłem, zbierając myśli, błądziłem bezwiednie oczami po pokoju. W tym momencie spojrzałem wreszcie na córkę.
Spała… Nic tak dobrze nie usypia, jak moje monologi. Sprawdza się na żonie, sprawdza na dzieciach. Chwilę po tym, jak monotonny pomruk mego głosu ustał, obudziła się.
- Kiedy zasnęłaś?
- Ostatnie co pamiętam… to to, że jednak okazałeś się rasistą!
Oprzytomniała.
- I wiesz co? Ja sobie znajdę właśnie kogoś takiego!
- Ale, przecież…
- Nie. Udowodnię ci jak bardzo się mylisz! A teraz idę już spać. Dobranoc!
- Eee... Dobranoc.
Warto posłuchać: https://www.youtube.com/watch?v=qsyWGAJhZmc
OdpowiedzUsuń