czwartek, 25 lipca 2019

lecieć?

Cały czas chodzi mi po głowie fragment pierwszej zwrotki „Dogs” Floydów. Dosyć niepokojący, przyznam. Wczoraj postanowiłem sprawdzić tłumaczenie Tomasza Beksińskiego. Zanim je znalazłem, już czytałem jego ostatni felieton. Beksiński żył sztuką i dla sztuki. Schyłek XX wieku był dla niego czasem upadku wszelkiej kultury. Napisał, że nie chce już oglądać co przyniesie następne stulecie (całkiem jak Witkacy z sowieckim panowaniem). Wymienił jeszcze swoje najwspanialsze przeżycia i zakończył cytatem z Blade Runnera:
„Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać.”
Rozpłynęły mu się w Wigilię dwadzieścia lat temu.
Ile minęło? Godzina, dwie? I dowiedziałem się, że właśnie dziś umarł aktor, który wypowiedział te słowa. Coś mi zaświtało i szybko sprawdziłem. Tak, akcja filmu (z 1982-go roku) rzeczywiście toczyła się w 2019-tym, tyle że nie w lipcu, a listopadzie. Gdyby do niego dociągnął, kult Blade Runnera zyskałby już ramy formalne i zaczął ubiegać się o rejestrację. Zważywszy mój własny stosunek do tego dzieła, pewnie bym wstąpił. Zabrakło parę miesięcy, ale i tak zrobiło się całkiem romantycznie.
Potem czytam, że British Airways ze względów bezpieczeństwa zdecydowało nie latać w tym tygodniu do Egiptu. To bardzo ciekawa informacja, szczególnie dla kogoś, kto następnego dnia wybiera się (szczęście, czy nieszczęście, że jednak czarterem?) na wakacje do tego kraju…
Włączam radio i... Prowadzący mówi, że właśnie minęło 50 lat od pierwszej emisji w Trójce utworu Pink Floyd – piosenki o dziewczynie, która próbuje zrozumieć, ale trochę się gubi. Czy to czasem także nie o mnie?
Sprawdzam w końcu tłumaczenie „Dogs”, i Beksińskiego, i z tekstowo, i choć z angielskiego jestem słaby, wydaje mi się, że nie wszystko uchwycili. Wiem, piosenka jest o czym innym, ale czy fragment, który ciągle do mnie wraca:
„You gotta be crazy,
You gotta have a real need
You gotta sleep on your toes,
When you're on the street
You gotta be able to pick out the easy meat
With your eyes closed
And then moving in silently,
Down wind and out of sight
You gotta strike when the moment is right
Without thinking.”
nie pasuje także do terrorysty?
Dla mnie to tylko zabawa z podświadomością. Gdyby jednak rachunek prawdopodobieństwa postanowił skorzystać z nadarzającej się okazji, ilu ludzi uznałoby, że jednak lecąc do Egiptu zignorowałem „znaki”, że Bozia przecież mnie ostrzegała? Ilu utwierdziłoby się w wierze w to lub owo? Może nawet ktoś by się nawrócił?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz